24
Richard
Szykowałem się już na skocznię , gdy Andreas wrócił do pokoju. Zaczął coś nieskładnie tłumaczyć, że to nie jego wina. Że on nic nie wiedział.
-Ale co się stało?
-Naprawdę nie miałem pojęcia , że ona jest w ciąży.
-No jest. I co z tego do cholery?
-Źle się poczuła. Zabrało ją pogotowie.
Patrzę na niego przerażony, o czym on mówi? Jak zabrało ją pogotowie? Widziałem się z nią dosłownie kilkanaście minut temu. Wszystko było w porządku. Wymijam go i wybiegam na korytarz.
Zbiegam po schodach, nie mając czasu czekać na windę. Kamila spotykam na hotelowym parkingu.
-Jadę do niej. Chodź -rzuca tylko- Ewa jest z nią teraz.
-Co się stało?
-Nie mam pojęcia. Ewa do mnie zadzwoniła. Podobno przyprowadził ją Andreas.
-Co on ma z tym wspólnego do cholery?
Kamil nie odpowiada, w milczeniu podjeżdżamy pod szpital. Zajmujemy miejsce na szpitalnym korytarzu. Minuty ciągną się w nieskończoność gdy siedzimy w milczeniu. Nie mam pojęcia ile czasu mija, gdy w końcu Ewa staje w drzwiach szpitalnej sali.
-Co z nią? Jak ona się czuje?
-Chyba dobrze, ale musi zostać do jutra.
-Co z dzieckiem Ewa?- odzywa się Kamil.
-Niestety...-przerywa. Nie mam pojęcia co czuję w tej chwili. Złość, rozczarowanie. Nie wiem dlaczego.W końcu nie miałem z tym nic wspólnego .Ale chyba przyzwyczaiłem się do tej myśli.
-Mogę do niej wejść?-pytam z nadzieją w głosie.
-Ona nie chce Cię widzieć. Przykro mi Richard- jak to do cholery. Dlaczego ? Czy to możliwe , że chciała mieć tylko ojca dla swojego dziecka?A teraz , gdy wszystko się posypało nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Przecież wydawało mi się że sprawiało jej przyjemność spędzanie czasu ze mną. Zachowywała się w taki sposób jakby jej na mnie zależało.
-Jeśli Ci naprawdę zależy, daj jej trochę czasu- dodaje po chwili- ona jest teraz trochę zagubiona. Sama nie wie co czuje.
-Dlatego nie powinna być sama.
-I nie będzie. Zostanę z nią . Jedźcie do hotelu- odwraca się szybko i znika z powrotem w drzwiach sali.
-Ale co się stało?
-Naprawdę nie miałem pojęcia , że ona jest w ciąży.
-No jest. I co z tego do cholery?
-Źle się poczuła. Zabrało ją pogotowie.
Patrzę na niego przerażony, o czym on mówi? Jak zabrało ją pogotowie? Widziałem się z nią dosłownie kilkanaście minut temu. Wszystko było w porządku. Wymijam go i wybiegam na korytarz.
Zbiegam po schodach, nie mając czasu czekać na windę. Kamila spotykam na hotelowym parkingu.
-Jadę do niej. Chodź -rzuca tylko- Ewa jest z nią teraz.
-Co się stało?
-Nie mam pojęcia. Ewa do mnie zadzwoniła. Podobno przyprowadził ją Andreas.
-Co on ma z tym wspólnego do cholery?
Kamil nie odpowiada, w milczeniu podjeżdżamy pod szpital. Zajmujemy miejsce na szpitalnym korytarzu. Minuty ciągną się w nieskończoność gdy siedzimy w milczeniu. Nie mam pojęcia ile czasu mija, gdy w końcu Ewa staje w drzwiach szpitalnej sali.
-Co z nią? Jak ona się czuje?
-Chyba dobrze, ale musi zostać do jutra.
-Co z dzieckiem Ewa?- odzywa się Kamil.
-Niestety...-przerywa. Nie mam pojęcia co czuję w tej chwili. Złość, rozczarowanie. Nie wiem dlaczego.W końcu nie miałem z tym nic wspólnego .Ale chyba przyzwyczaiłem się do tej myśli.
-Mogę do niej wejść?-pytam z nadzieją w głosie.
-Ona nie chce Cię widzieć. Przykro mi Richard- jak to do cholery. Dlaczego ? Czy to możliwe , że chciała mieć tylko ojca dla swojego dziecka?A teraz , gdy wszystko się posypało nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Przecież wydawało mi się że sprawiało jej przyjemność spędzanie czasu ze mną. Zachowywała się w taki sposób jakby jej na mnie zależało.
-Jeśli Ci naprawdę zależy, daj jej trochę czasu- dodaje po chwili- ona jest teraz trochę zagubiona. Sama nie wie co czuje.
-Dlatego nie powinna być sama.
-I nie będzie. Zostanę z nią . Jedźcie do hotelu- odwraca się szybko i znika z powrotem w drzwiach sali.
Lena
Zamykam za sobą drzwi hotelowego pokoju. Przez kilkanaście minut musiałam przekonywać Ewę że dam sobie radę. Że nie musi ze mną tu siedzieć. Wyciągam z szafy walizkę z zamiarem spakowania swoich rzeczy. Nie mam zamiaru siedzieć tu ani chwili dłużej. Ani tutaj, ani w tym cholernym Monachium. Od początku przeczuwałam, że mam nie przyjmować tej pracy. To wszystko nie mogło skończyć się dobrze. Odwracam się gwałtownie gdy słyszę za sobą czyjeś kroki.
-Czy Ty nie potrafisz pukać, do cholery? Czego jeszcze ode mnie chcesz?- spoglądam ze złością na Andreasa stojącego niepewnie kilka kroków ode mnie.
-Przepraszam -spuszcza głowę nie potrafiąc spojrzeć mi w oczy.
-W dupie mam Twoje przepraszam - podnoszę głos.
-Nie miałem pojęcia że jesteś w ciąży.
-Przynajmniej mogłam się przekonać jaki jesteś naprawdę.Ty i cała reszta. Dla Was liczy się tylko to jak zaciągnąć kolejną do łóżka.
Podnosi głowę i na mnie spogląda.Widzę że jest mocno przejęty tym co się stało. Nie interesuje mnie to. Niech się męczy.Niech wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju.
-Co tak stoisz? Wyjdź stąd.Nie zauważyłeś ,że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.
-Co mam zrobić żebyś...
-Możesz mnie zostawić w spokoju.Ty i Twoi kumple-przerywam mu.
-Ale Richard..
-Richard już nie musi się mną zajmować- przerywam mu kolejny raz- wynoś się stąd.
-Chcę tylko żebyś wiedziała ,że nikomu nie powiem- odwraca się zanim wychodzi i po chwili znika za drzwiami.
Osuwam się na podłogę przy łóżku, kolejny raz zalewając się łzami. Nie mam siły kolejny raz tego przechodzić. Kolejny raz uczyć się żyć z dala od niego. Wiem jednak że nie mam innego wyjścia.On był ze mną tylko z powodu dziecka.Teraz już nie ma takiego obowiązku.Teraz nie musi udawać że tego chce.Nie musi się o mnie martwić. Choć on czasem , nawet nie czasem. On zawsze zachowywał się jakby tego chciał. Jakby chciał być ze mną.Ale czy to w ogóle możliwe.Może powinnam jednak z nim porozmawiać. W końcu chciał być ze mną. Nieważne co nim kierowało. Czy tylko dziecko, czy może jednak ja.
Delikatne pukanie do drzwi przerywa mój płacz. Ocieram twarz ręką, podnosząc się. Kto teraz do cholery. Otwieram drzwi stając na wprost Maćka. Mimowolnie uśmiecham się smutno na jego widok .On jako jedyny niczego ode mnie nie wymaga i nie oczekuje.
-Wydaje mi się że przyda Ci się towarzystwo. I spacer- uśmiecha się i nie czekając, aż zdążę zaprotestować, zakłada mi kurtkę.Wciągam szybko buty, owijam się szalikiem i wychodzę jak najszybciej ,żeby tylko się nie rozmyślić.
Już przy wyjściu z hotelu czuję lodowate zimno i mam ochotę wrócić do środka.
-Chodź,nie marudź- uśmiecha się jakby czytając w moich myślach.
- Muszę? -prycham tylko, ale posłusznie idę za nim.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze. Możemy jednak o tym nie rozmawiać?
-Jasne.Powiedz mi czy tylko mi się wydawało czy naprawdę widziałem że się pakujesz ?
-Nie wydawało Ci się.
-Dlaczego?
-To nie dla mnie.
-Uciekasz ?
-Nie, po prostu nie chcę tutaj dłużej być.
-Tchórzysz - śmieje się.
-Wcale nie.
-A mnie się wydaje że tak.
-Tak naprawdę nie wiem co mam zrobić.
-I rezygnujesz dlatego, że nie wiesz? Przecież podoba Ci się to co robisz. Fotografia to Twoje marzenie.Chciałaś być najlepsza. Nawet do jeżdżenia na zawody już się przyzwyczaiłaś.Widzę jak błyszczą Ci oczy na skoczni. Naprawdę chcesz to wszystko rzucić?
-Znajdę inną pracę-rzucam od niechcenia, ale zastanawiam się nad jego słowami. Może to prawda. Może te całe skoki wcale nie są takie złe. Atmosfery panującą na zawodach nie da się porównać z niczym innym. Zdaję sobie sprawę z tego, że czuję się szczęśliwa za każdym razem gdy tylko przekraczam bramy skoczni.
-Ale zanim coś znajdziesz minie trochę czasu.
-To trochę odpocznę.
- Lena którą znam nie poddawała się tak łatwo.
-Tamta Lena zniknęła kilka lat temu - wiem, ma rację. Tamta Lena by nie odpuściła gdyby się na coś uparła. A ta rezygnuje nawet ze swoich marzeń.
-A ta woli uciekać- rzuca tylko.
-Chcę wracać do hotelu - dziś nawet rozmowa z Maćkiem mnie denerwuje.
Wracamy w milczeniu. Wpatruję się w chodnik ciągle myśląc o jego słowach.
-Czy Ty nie potrafisz pukać, do cholery? Czego jeszcze ode mnie chcesz?- spoglądam ze złością na Andreasa stojącego niepewnie kilka kroków ode mnie.
-Przepraszam -spuszcza głowę nie potrafiąc spojrzeć mi w oczy.
-W dupie mam Twoje przepraszam - podnoszę głos.
-Nie miałem pojęcia że jesteś w ciąży.
-Przynajmniej mogłam się przekonać jaki jesteś naprawdę.Ty i cała reszta. Dla Was liczy się tylko to jak zaciągnąć kolejną do łóżka.
Podnosi głowę i na mnie spogląda.Widzę że jest mocno przejęty tym co się stało. Nie interesuje mnie to. Niech się męczy.Niech wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju.
-Co tak stoisz? Wyjdź stąd.Nie zauważyłeś ,że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.
-Co mam zrobić żebyś...
-Możesz mnie zostawić w spokoju.Ty i Twoi kumple-przerywam mu.
-Ale Richard..
-Richard już nie musi się mną zajmować- przerywam mu kolejny raz- wynoś się stąd.
-Chcę tylko żebyś wiedziała ,że nikomu nie powiem- odwraca się zanim wychodzi i po chwili znika za drzwiami.
Osuwam się na podłogę przy łóżku, kolejny raz zalewając się łzami. Nie mam siły kolejny raz tego przechodzić. Kolejny raz uczyć się żyć z dala od niego. Wiem jednak że nie mam innego wyjścia.On był ze mną tylko z powodu dziecka.Teraz już nie ma takiego obowiązku.Teraz nie musi udawać że tego chce.Nie musi się o mnie martwić. Choć on czasem , nawet nie czasem. On zawsze zachowywał się jakby tego chciał. Jakby chciał być ze mną.Ale czy to w ogóle możliwe.Może powinnam jednak z nim porozmawiać. W końcu chciał być ze mną. Nieważne co nim kierowało. Czy tylko dziecko, czy może jednak ja.
Delikatne pukanie do drzwi przerywa mój płacz. Ocieram twarz ręką, podnosząc się. Kto teraz do cholery. Otwieram drzwi stając na wprost Maćka. Mimowolnie uśmiecham się smutno na jego widok .On jako jedyny niczego ode mnie nie wymaga i nie oczekuje.
-Wydaje mi się że przyda Ci się towarzystwo. I spacer- uśmiecha się i nie czekając, aż zdążę zaprotestować, zakłada mi kurtkę.Wciągam szybko buty, owijam się szalikiem i wychodzę jak najszybciej ,żeby tylko się nie rozmyślić.
Już przy wyjściu z hotelu czuję lodowate zimno i mam ochotę wrócić do środka.
-Chodź,nie marudź- uśmiecha się jakby czytając w moich myślach.
- Muszę? -prycham tylko, ale posłusznie idę za nim.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze. Możemy jednak o tym nie rozmawiać?
-Jasne.Powiedz mi czy tylko mi się wydawało czy naprawdę widziałem że się pakujesz ?
-Nie wydawało Ci się.
-Dlaczego?
-To nie dla mnie.
-Uciekasz ?
-Nie, po prostu nie chcę tutaj dłużej być.
-Tchórzysz - śmieje się.
-Wcale nie.
-A mnie się wydaje że tak.
-Tak naprawdę nie wiem co mam zrobić.
-I rezygnujesz dlatego, że nie wiesz? Przecież podoba Ci się to co robisz. Fotografia to Twoje marzenie.Chciałaś być najlepsza. Nawet do jeżdżenia na zawody już się przyzwyczaiłaś.Widzę jak błyszczą Ci oczy na skoczni. Naprawdę chcesz to wszystko rzucić?
-Znajdę inną pracę-rzucam od niechcenia, ale zastanawiam się nad jego słowami. Może to prawda. Może te całe skoki wcale nie są takie złe. Atmosfery panującą na zawodach nie da się porównać z niczym innym. Zdaję sobie sprawę z tego, że czuję się szczęśliwa za każdym razem gdy tylko przekraczam bramy skoczni.
-Ale zanim coś znajdziesz minie trochę czasu.
-To trochę odpocznę.
- Lena którą znam nie poddawała się tak łatwo.
-Tamta Lena zniknęła kilka lat temu - wiem, ma rację. Tamta Lena by nie odpuściła gdyby się na coś uparła. A ta rezygnuje nawet ze swoich marzeń.
-A ta woli uciekać- rzuca tylko.
-Chcę wracać do hotelu - dziś nawet rozmowa z Maćkiem mnie denerwuje.
Wracamy w milczeniu. Wpatruję się w chodnik ciągle myśląc o jego słowach.
-No już, nie złość się- odzywa się w końcu gdy stajemy pod drzwiami mojego pokoju.
-Nie złoszczę -uśmiecham się- to znaczy złoszczę .Tylko na siebie ,nie na Ciebie.
-Nie złoszczę -uśmiecham się- to znaczy złoszczę .Tylko na siebie ,nie na Ciebie.
-To przestań zachowywać się jak tchórz - podnosi głos- zawsze twierdziłaś że to Twoje życie i Ty będziesz ponosić konsekwencje.A teraz co? Uciekasz.
-Męczysz mnie.
-I będę męczył do skutku- wybucha śmiechem ,przytulając mnie do siebie - a teraz rozpakuj walizkę. Prześpij się i rano widzimy się na skoczni.Jeśli będzie trzeba osobiście po Ciebie przyjdę.
Całuje mnie w policzek i znika w windzie.Wyciągam z walizki najpotrzebniejsze rzeczy i zamykam się w łazience. Staję pod strumieniem ciepłej wody, starając się zebrać myśli. Czy naprawdę chcę już teraz rzucić to wszystko? A może powinnam jednak poczekać ,aż wróci Daniel i nadal cieszyć się tym co robię . Przecież w międzyczasie mogę szukać innej pracy. A dopóki jej nie mam mogę zostać w Eurosporcie.No i porozmawiać z Richardem. Postanawiam zrobić to rano.
Wychodzę z pod prysznica. Wcieram w ciało swój ulubiony balsam i rozczesuję mokre włosy. Na lekko wilgotne ciało zakładam koszulkę. Czuję, że jestem zmęczona ostatnimi wydarzeniami. Zasnę gdy tylko przyłożę głowę do poduszki. Niestety widok Svena siedzącego na moim łóżku sprawia ,że sen schodzi na drugi plan.
Wychodzę z pod prysznica. Wcieram w ciało swój ulubiony balsam i rozczesuję mokre włosy. Na lekko wilgotne ciało zakładam koszulkę. Czuję, że jestem zmęczona ostatnimi wydarzeniami. Zasnę gdy tylko przyłożę głowę do poduszki. Niestety widok Svena siedzącego na moim łóżku sprawia ,że sen schodzi na drugi plan.
Dobrze, że Lena nie jest sama w tych trudnych dla niej chwilach. Ewa i Maciek, jak zawsze stanęli na wysokości zadania. Starają się ją wspierać i zaczyna to nawet odnosić jakieś efekty. Dziewczyna przynajmniej wie, że nie została sama.
OdpowiedzUsuńMaciek znowu zachował się, jak prawdziwy przyjaciel. 😊
Próbował przemówić Lenie do rozsądku i jak na razie, powstrzymał ją przed rzuceniem tego wszystkiego i ucieczką. Zobaczymy, czy skutecznie.
Dobrze, że go posłuchała. Widać, że mimo początkowej niechęci, naprawdę polubiła całą tą atmosferę i otoczkę, jaka towarzyszy zawodom. W dodatku dzięki nim, mogła być blisko osób, które są dla niej ważne. Poza tym, fotografia to w końcu jej największa pasja.
Mam nadzieję, że nie stchórzy i rzeczywiście porozmawia z Richardem, a on wyprowdzi ją z błędu, że chciał z nią być tylko ze względu na dziecko, jak to ona uważa.
Zresztą jego reakcja na wieść o jego stracie, pokazała że naprawdę się w to wszystko zaangażował i był gotów wychować to dziecko, jako swoje. A to oznacza, że naprawdę mu na niej zależy!
Do Andreasa zaczyna powoli docierać, że swoim zachowaniem przyczynił się do tragedii. Mam nadzieję, że w końcu się ogarnie i zmieni swoje nastawienie do Leny. Przynajmiej próbował przeprosić, wyraźnie wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju. No i nie zamierza zdradzić nikomu, prawdziwej tożsamości Leny. Za to jej wcale się nie dziwię, że nie chciała go słuchać i nie przyjęła przeprosin. Pokazał się jej od najgorszej strony.
Kiedy wszystko zaczęło się powolutku stabilizować, a główna bohaterka dochodzić do siebie.
Znowu pojawił się Sven. 😫 Ciekawe, czego on znowu od niej chce...
Strasznie mnie to zastanawia. Najlepiej, jakby Lena w ogóle wyrzuciła go od razu z pokoju, bez żadnej rozmowy. Ale pewnie nie będzie tak przyjemnie. Z niej może nie wyniknąć nic dobrego.
W końcu Sven, zachowuje się jak skończony dupek i jakoś nie widzę, jego nagłej zmiany zachowania.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Bo zakończyłaś w takim momencie, że zżera mnie wprost ciekawość. ☺
Jesteś mistrzem w gmatwaniu opowiadania. Najpierw romans ze Svenem, potem ciąża, poronienie, a teraz jeszcze kolejne rzeczy?
OdpowiedzUsuńBiedna Lenka. W ostatnim czasie dochodzą jej tylko kolejne zmartwienia. Wolałabym jednak, żeby pozostała w Eurosporcie. W Monachium będzie bliżej Richarda😇
No właśnie. Richard... Mam nadzieję, że nie stchórzy i porozmawia z chłopakiem. Myślę, że jeżeli wyjaśnią sobie parę spraw to będą mogli wreszcie zacząć się sobą cieszyć. A może nawet stworzą prawdziwy i szczęśliwy związek?
Maciek i Ewa jak zawsze spisali się rewelacyjnie. Szkoda tylko, że Kamil nie ma takiego kontaktu z siostrą. Również mógłby być dla niej takim oparciem. Uważam, że trochę jej tego brakuje. No w końcu zawsze żyła w cieniu brata, którego nie było we wszystkich momentach, kiedy go potrzebowała. Może dlatego nie ma pomiędzy nimi głębszej relacji i uczuć?
Znowu pojawia się Sven...😠 Czego on teraz od niej chce? Może skoro "problem" zniknął to chciałby wrócić do dawnego stanu rzeczy i kontynuować romans? Po moim trupie. Jak na razie tylko to przyszło mi do głowy. Znając Ciebie wymyślisz coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Dlatego czekam z niecierpliwością!
Pozdrawiam i życzę dużo weny! ;*
Ej nie...To przegięcie...Niech ten Sven, który pojawił się pod koniec spada z jej pokoju! Przypałetał się, bo uslyszal, że nie ma już dziecka i znowu chce skorzystać? Albo Lena to wyprosi albo zwatpie w nią całkowicie!
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie, że Lena nie umie dostrzec prawdziwych uczuć Richarda. Wiem, że może mi się tylko wydawać, że to jest takie łatwe...Ale heloł on chciał się zająć nią i dzieckiem? Chciał mieć ja nawet w pakiecie z bobasem! Dlaczego miałby teraz z niej zrezygnować, bo poronila? Niech ona się puknie w głowę i zacznie używać w końcu mózgu. Przecież teraz to dopiero będzie miłość! Nie będzie ich powstrzymywac dziecko.
Powinnam się czuć przygnębienie i współczuć Lenie. No ale jak mam to zrobić skoro dla mnie to dziecko było tylko przeszkodą. Cieszy mnie, że Lena też jakoś nie wpada przez to wszystko w depresję i się nie zalamuje. Owszem chciała od tego uciec, ale na szczęście ma Maćka, który jest takim jej aniołkiem i pomaga jej zawsze.
Jeszcze Andreas. Wkurzam mnie swoim sposobem bycia. Jako postać jest oczywiście ciekawy, ale to że myśli że mógłby mieć kazda. To, że narzucal się wtedy Lenie i przez to dziecka już nie ma. Cóż jestem pewna, że bardzo długo będzie żałował za swoje postępowanie. I tak powinno być niech chwilę pocierpi, bo ktoś musi rozpocząć po tym dziecku.
Może po tym komentarzu wyszłam na kobietę bez serca, ale co poradzę...Nie lubię dzieci hahaha. Na koniec tak jak wspomniałam Sven ma wylecieć z pokoju Leny najlepiej przez okno. Jeżeli ona tego nie zrobi to proponuję żeby wkroczył Kamil, Richard a nawet Maciek. Jeśli trzeba będzie to ochrona tylko błagam niech ten debil już zniknie XD
Weny,
N