33

                                                                              Lena

Oberstdorf i Garmisch-Partenkirchen. Moje pierwsze zawody oglądane w roli kibica. Nie fotografa. Mogłam skupić się na nich całkowicie. Do końca przekonując się , że to uwielbiam . Z wielkiej nienawiści do tego sportu nagle pokochałam  go całym sercem. Nie wiem jakim cudem, będąc siostrą Kamila nie pojawiałam się na skoczni. Może gdybym towarzyszyła mu od zawsze.A nie trwała w swojej głupiej zazdrości wszystko wyglądałoby inaczej.
Nie mam pojęcia komu kibicuję bardziej. Kamilowi czy Richardowi. Chyba im obu. Dlatego tak bardzo cieszy mnie fakt że obydwoje zajmują dwa pierwsze miejsca podium i w pierwszych i drugich zawodach. Z korzyścią dla Kamila.

Cały TCS kręci się tak naprawdę tylko wokół nich .To oni są faworytami .To jeden z nich sięgnie po główną nagrodę. I nie mam pojęcia który z nich bardziej mnie ucieszy. Moje rozdarcie rozbawia Ewę.
-No to który według Ciebie?- uśmiecha się na kolejnych zawodach rozgrywanych w Innsbrucku.
-Nie wiem. Może oddajmy to na przykład Andreasowi?- śmieję się- będzie sprawiedliwie.
-Ty i Andreas. Dużo się między Wami zmieniło , prawda?
-Odkąd nie chce mnie przelecieć jest świetnym kumplem.
-I ciągle Cię kryje- raczej stwierdza niż pyta.Więc nawet nie odpowiadam całkowicie skupiając się na tym co dzieje się na skoczni.
Obie równo mocno ściskamy kciuki za naszych zawodników. Gdy Richard siada na belce jestem pewna ,że poradzi sobie znakomicie. Przecież jest w idealnej formie. Prawie tak idealnej jak Kamil.

Ulewny deszcz. Złe warunki. I jeden błąd .Upadek. To wszystko sprawia, że moje serce przez moment przestaje bić. Przeraźliwa cisza na trybunach. Przekreślone szansę na wygraną. I ulga gdy podnosi się sam i schodzi ze skoczni.
Chcę do niego biec. Teraz natychmiast. Wiedzieć ,że na pewno nic mu nie jest. Ewa chwyta mnie za ramię.
-Zostań. Jest wściekły.
-Ale..
-Posłuchaj mnie. Nic poważnego mu nie jest. Zszedł sam.
-Wiem, tylko..
-Wiem co mówię. Daj mu chwilę.
Zostaję w miejscu nerwowo przestępując z nogi na nogę. Zawody ciągną się w nieskończoność. Wygrana Kamila nie cieszy już tak bardzo. Moje myśli krążą w zupełnie innym kierunku.
 Wpatruję się w Andreasa, gdy schodzi z podium. W końcu zajął dziś trzecie miejsce.  Przez chwilę rozmawia z trenerem. Po czym zmierza w moim kierunku.
-Co z nim?- rzucam się na niego gdy tylko podchodzi.
-Jest na badaniach. Prosił żebyś czekała na niego w hotelu.
-A coś więcej?
-Nie panikuj mała. Jest pewno bardziej wściekły niż poobijany- przytula mnie do siebie i idziemy razem w stronę samochodu.


-Trzymaj. Uspokoisz się trochę - Andreas wkłada mi do ręki kieliszek wina. Siedzimy razem w jego pokoju hotelowym czekając na Richarda.
-Dlaczego to tak długo trwa?
-Jak będziesz co minutę spoglądać na zegarek, czas nie poleci szybciej- wybucha śmiechem.
Łatwo mu mówić. W ciągu ostatnich kilkunastu minut sprawdziłam godzinę kilkukrotnie. Opieram głowę na jego ramieniu odliczając kolejne sekundy.

-Tu jesteś- głos bruneta wyrywa mnie z zamyślenia.
-Nareszcie. Wszystko w porządku?- przytulam się do niego.
-Niby tak. Ale nie dam rady skakać przez najbliższe dni- odsuwa mnie od siebie - przyjechałem tylko po swoje rzeczy.
-Wracasz do Oberstdorfu?- nie tak to miało wyglądać. Tak bardzo chciałam spędzić z nim jeszcze kilka dni.
-Nie ma sensu ,żebym tutaj siedział.
-Jasne , rozumiem- nie potrafię zbytnio ukryć swojej złości. W końcu przyjechałam tutaj dla niego. A on po prostu wyjeżdża. Bo nie może teraz skakać. Zdaję sobie sprawę z tego , że jest wściekły i rozżalony. Bo przez swój błąd stracił szansę na wygraną. Na którą tak wiele osób liczyło. Ale bez przesady. To jeszcze nie koniec świata- pójdę do siebie. Cieszę się ,że nic Ci nie jest.

Wychodzę z pokoju , nim którykolwiek z nich zdąża się odezwać. Wiem , jestem egoistką. Myślę tylko o sobie. Nie potrafię nic na to poradzić. Richard miał wypadek. A ja  myślę tylko o tym, że zostawia mnie tutaj samą. Przecież nic by się nie stało, gdyby został ze mną do końca turnieju.

                                                                      
                                                                          Richard

Nie tak to miało wyglądać. Miałem walczyć z Kamilem do samego końca. Oczekiwania wszystkich wobec mnie były tak duże, że chciałem skoczyć jak najdalej. Jeden głupi błąd. Skrzyżowane narty przy lądowaniu. Mój błąd. Co wkurza mnie jeszcze bardziej. Przez swoją nieuwagę straciłem szansę na wygranie turnieju.
Nie ma sensu żebym siedział tutaj dłużej. Mam nadzieję ,że Natalia nie będzie miała nic przeciwko temu ,żeby wrócić ze mną do Oberstdorfu. Na kilka dni do kolejnych zawodów.
Znajduję ją w pokoju Andreasa. Siedzi na łóżku pijąc wino.
-Tu jesteś- odzywam się szczęśliwy , że znów ją widzę.
-Nareszcie. Wszystko w porządku?- od razu się do mnie przytula. Sprawiając ,że nawet jak jeszcze przed chwilą tak nie było. Teraz już jest.
-Niby tak. Ale nie dam rady skakać przez najbliższe dni- odsuwam ją od siebie - przyjechałem tylko po swoje rzeczy.
-Wracasz do Oberstdorfu?
-Nie ma sensu ,żebym tutaj siedział.
-Jasne , rozumiem- uśmiech znika z jej twarzy, pojawia się złość- pójdę do siebie. Cieszę się ,że nic Ci nie jest.
Wychodzi szybko, trzaskając drzwiami. Spoglądamy na siebie z Andreasem, nie wiedząc co się dzieje.
-Co jej się stało?
-Nie mam pojęcia. Może wściekła się , że ją tutaj zostawiasz?- wybucha śmiechem Andreas.
-Przecież chciałem ,żeby pojechała ze mną.
-Nie słyszałem żebyś jej to zaproponował- no tak, ale ze mnie idiota. Ale wyszła tak szybko , że po prostu nie zdążyłem.

-Zapomniałeś czegoś?- podnosi głowę gdy siadam przy niej na łóżku.
-Jesteś słodka jak się złościsz- uśmiecham się. Przewraca oczami złoszcząc się jeszcze mocniej.
-I przyszedłeś tu żeby mi to powiedzieć?
-W sumie to chciałem ,żebyś się spakowała . Tylko nie wiem czy chcesz.
-Spakowała? Po co?
-Zamierzasz zostawić mnie teraz samego? Przecież mam kontuzję. Nie mogę mieszkać sam- z jej oczu znika złość. Pojawiają się wesołe iskierki.
-I potrzebujesz opiekunki?
-Potrzebuję Ciebie- przyciągam ją do siebie- wyszłaś tak szybko, że nie zdążyłem Ci tego zaproponować. Naprawdę myślałaś ,że zostawię Cię tutaj samą?
- Idiotka ze mnie, do tego egoistka.
-Ale moja- całuję ją - a teraz pospiesz się. Kierowca czeka na dole.
-Muszę tylko pogadać z chłopakami, żeby wpadli po mnie po turnieju.
-Ty myślisz, że polepszy mi się za dwa dni?- wybucham śmiechem , gdy wpatruje się we mnie zabawnie marszcząc nos- pojedziemy razem do  Bad Mitterndorf .Wytrzymasz ze mną ponad tydzień?
Nie odpowiada, wieszając mi się z uśmiechem na szyi. To chyba znaczy ,że wytrzyma. I nawet cieszy ją ta perspektywa.


                                                                          Lena

Już po kilku dniach wiedziałam , że Richard nie pojedzie na loty do  Bad Mitterndorf. Każdy gwałtowniejszy ruch powodował u niego ból. Co skutecznie uniemożliwiało mu pojawienie się na skoczni.
-Przykro mi - staję przed nim po kolejnej wizycie lekarza kadry. Który do końca skutecznie wybił mu ten pomysł z głowy.
-A mnie nawet nie - na jego twarzy pojawia się uśmiech, zastępując chwilową złość.
-Przecież zależało Ci na tych zawodach- nie do końca rozumiem jego radość.
-Jest coś na czym zależy mi bardziej- chwyta mnie w pasie- kolejne dwa tygodnie z Tobą.
-Zwariowałeś- wybucham śmiechem- nie mogę siedzieć u Ciebie tak długo.
-Dlaczego?
-Muszę w końcu zacząć szukać pracy. Poza tym  najwyższy czas żebym pojawiła się w domu.
-I pojawisz się za dwa tygodnie. Przecież zawody są w Zakopanem.
Uśmiech na chwilę znika z mojej twarzy. Zakopane, tam ciężej będzie ukrywać mi to kim jestem. Rodzice , znajomi.Wszyscy pojawią się na skoczni. Przecież nie mogę zamknąć się w hotelu na czas zawodów. Chyba najwyższy czas zebrać się w sobie. I wyznać w końcu prawdę. Jeszcze tylko kilka dni. I powiem wszystko. Bez kolejnych kłamstw. Obiecuję sobie w myślach.
-Coś nie tak?
-Wszystko w porządku.Naprawdę- wymuszam uśmiech znikając w jego objęciach. To zapewne ostatnie dni w jego towarzystwie. Gdy tylko powiem mu prawdę nic już nie będzie takie samo. Nic nie będzie takie jak teraz. Ale to jedyna możliwość. Innej nie mam.






Komentarze

  1. Jest i Turniej Czterech Skoczni! A wraz z nim ten feralny Innsbruck...i upadek Richarda. (Nie znoszę tej skoczni, w końcu tam często dochodzi do takich incydentów. Błąd zawodnika, czy nie. Ale tam po prostu zawsze w ostatnich latach są problemy...) 😔
    Wracając do rozdziału.
    Lena zaczyna się do reszty przekonywać do skoków, których tak w przeszłości nienawidziła. To duży postęp w jej przypadku. W końcu zniknęła jej zazdrość o sukcesy brata i zaczęła mu kibicować i wspierać w osiąganiu kolejnych... Już na starcie będąc rozdarta pomiędzy chęcią zwycięstwa brata, czy ukochanego. 😄
    Ten moment upadku musiał być dla niej bardzo trudny i nic dziwnego, że była bardzo zdenerwowana. Dobrze, że wszystko skończyło się tylko w taki sposób. A nie czymś dużo poważniejszym.
    Rozmowa w hotelu też dodała jej tylko stresu i o mało co, a doprowadziłaby do kłótni z Richardem. Na szczęście ich niedomówienia zostały wyjaśnione i wrócili razem do Oberstdorfu. Spędzając ze sobą miło czas. Świetnie się dogadują mieszkając ze sobą pod jednym dachem, co jest bardzo ważne w kontekście ich wspólnej przyszłości. Świetnie się czyta te momenty, gdy tak dobrze się między nimi układa.
    Niestety zbliżają się zawody w Zakopanem. Miejscu, gdzie wszystko się między nimi zaczęło. Tam Lena w życiu nie utrzyma swojej tajemnicy. To się nie może zwyczajnie udać. Dlatego zastanawia mnie, czy odważy się zrobić to przed wyjazdem do jej rodzinnego miasta. Czy zaryzykuje, że ktoś inny wyjawi jej sekrtet.
    Z dużą ciekawością czekam na następny rozdział, w którym powinno się to wyjaśnić. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lena w roli kibica...To było coś zupełnie nowego 😀 tylko miała problem z decyzją komu kibicować haha brat czy ukochany? O to jest pytanie.
    Szkoda tylko, że zawody skończyły się tak fatalnie dla Richarda. Liczył na wygraną, a wystarczył jeden błąd i nie było już tak kolorowo. Kontuzja skutecznie odsunela go od skoków. Ale są też pozytywny! Mógł spędzić czas z Lena, o której nadal nie zna prawdy, ale jesteśmy coraz bliżej. W ogóle to myślałam, że przez ten upadek obraził się na cały świat i zostawi Lene sama w hotelu...Na szczęście nie zawiódł mnie 🙄
    Zbliża się Zakopane i robi sie coraz bardziej niebezpiecznie. To tam wszystko się zaczęło i czyżby tam miało się skończyć?
    Oby nie!
    Czekam na next i życzę weny,
    N

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog

19

4