39
Lena
- Czy oni lecą z nami ?- zatrzymuję się gwałtownie przed wejściem do budynku monachijskiego lotniska.
-Cała kadra wyleciała już rano. Nie musisz się denerwować.
-Nie denerwuję się. Chcę po prostu uniknąć niepotrzebnych nieporozumień.
-Wiesz ,że nie zdołasz unikać ich przez cały pobyt?
-Wiem. Jednak spędzenie kilku godzin w zamkniętej maszynie , jest trochę gorsze niż spotkanie w wiosce olimpijskiej- uśmiecham się - tam będę mogła, odwrócić się i odejść w innym kierunku.
-Ciągle o nim myślisz?
-Nie- kłamię bez mrugnięcia okiem. Przecież jestem w tym mistrzem- to już definitywnie skończone.
Składam na jego ustach pocałunek. Żeby nie podejrzewał mnie o kłamstwo. Zresztą nie kłamię. To naprawdę skończone. On nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Nie zamierzam mu się narzucać.
Prawie jedenaści godzin spędzone w samolocie. Później jeszcze dwie na tylnej kanapie samochodu. Jedyne o czym marzę to gorąca kąpiel i łóżko. Wjeżdżamy do wioski olimpijskiej gdy zaczyna świtać. Wszędzie panuje spokój i cisza. Na uliczkach nie ma nikogo. Uśmiecham się do siebie. Będzie dobrze. Przekonuję się sama w myślach.
Za kilka godzin odbędą się pierwsze treningi i kwalifikacje na skoczni normalnej. Nie zamierzam się pokazywać. Na skoczni zapewne będzie mało kibiców. Nie dam rady wtopić się w otoczenie.
Całe dwa dni spędzam w łóżku. Przyzwyczajając się do zmiany czasu. Nie wychodzę nawet na ceremonię otwarcia. Mimo namowy Daniela i Svena.
-Nie zamierzasz chyba spędzić całego pobytu w pokoju?
-Wybiorę się jutro na konkurs. O ile znajdziesz dla mnie miejsce wśród komentatorów. Nie zamierzam marznąć na skoczni- przytulam się do Svena.
-Nie ma problemu- całuje mnie szybko i wychodzi.
Wychodzimy z budynku gdy wszystkie ekipy są już na miejscu. W milczeniu podjeżdżamy na skocznię. Obydwoje wyczuwają moje zdenerwowanie. Nie mam pojęcia co zrobię gdy na kogoś wpadnę. Chyba kolejny raz zapadnę się pod ziemię.
Daniel od razu zajmuje się robieniem zdjęć. A ja znikam ze Svenem na górze. W budce dla komentatorów. Mimo ,że tak bardzo chciałabym zająć miejsce Daniela. Gdzieś na dole. Z aparatem w ręce.
-Zadzwoń do Ewy. Poproś żeby przyszła do Ciebie- odzywam się cicho.
-Jesteś pewna?
-Zadzwoń- ponawiam prośbę, żeby tylko się nie rozmyślić.
-O co chodzi Sven?- już po kilku minutach słyszę głos Ewy. Odwracam się gwałtownie , wieszając się jej na szyi.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłam- śmieję się przez łzy.
-Lenka, jednak jesteś- Ewa nie wypuszcza mnie z objęć. Stoimy przytulone do siebie od kilku minut.
-Nie mogłam odpuścić , musiałam być tutaj z Wami.
-Chodź. Kamil tak bardzo się ucieszy- wyciąga mnie przed budynek.
-Nie. Nie zejdę do nich- podnoszę głos.
-Ale..
-Nie nalegaj. Zobaczę się z nim później. Nie chcę żeby ktoś inny mnie zobaczył.
-Ktoś inny, znaczy Richard? On ..
-Nie rozmawiajmy o nim- przerywam jej .
-To chodźmy gdzieś przynajmniej na kawę. Porozmawiamy w spokoju.
-Po zawodach , dobrze? Idź już. Chciałam tylko, żebyś wiedziała ,że tu jestem.
Kiwa głową. opuszczając pomieszczenie. Zajmuję miejsce koło Svena chwytając go za rękę. Uśmiecham się na samą myśl o późniejszej rozmowie z Ewą. Tak bardzo jej potrzebuję. Tak bardzo za nią tęskniłam.
Zawody nie kończą się tak jakbym tego chciała. Czwarte miejsce Kamila. Chyba najgorsze dla każdego zawodnika. Przez myśl przechodzi mi ,że to moja wina. Znów sprawiłam ,że nie mógł całkowicie skupić się na tym co robi. Znów zawaliłam. Czy ja zawsze muszę coś spieprzyć?
Wygrana Andreasa jednak mnie cieszy. Zasłużył na nią. Spoglądam na jego łzy na ekranie monitora. Jak bardzo chciałabym mu teraz pogratulować. Cieszyć się razem z nim. Wiem jednak, że nie mogę. To niemożliwe. Bez zastanowienie wysyłam mu wiadomość. Przynajmniej tyle.
Jest środek nocy , gdy wychodzę na spotkanie z Ewą. Zawody ciągnęły się dziś w nieskończoność. Nie obawiam się spotkania niemieckiej kadry. Oni będą dziś świętować do rana. Gdybym nie była takim tchórzem, mogłabym być teraz z nimi. Gdybym miała odwagę przyznać się do kłamstwa.
Widzę ja z daleka. Nie jest sama. Przecież mogłam się tego spodziewać. Nie złoszczę się jednak. Uśmiecham się znikając w objęciach Kamila i Maćka. Idę za nimi do ich pokoju. W ich oczach widzę tysiące pytań.
-Gdzie byłaś?- pierwsze pada z ust Kamila , gdy tylko zajmuję miejsce na łóżku.
-W Londynie.
-W Londynie?
-Pierwszy wolny lot- uśmiecham się- tak wyszło.
-Sama?
-Nie , Kamil. Nie byłam sama, byłam ze Svenem- przymykam oczy. Teraz się się zacznie. Znowu.
-Ze Svenem?- zaciska nerwowo pięści. Znów w jego oczach jestem gówniarą.
-Jestem z nim Kamil. Czy Ci się to podoba czy nie- podnoszę się. Miłe spotkanie zostało właśnie zakończone.
-Nie podoba mi się- chwyta mnie za rękę, sadzając z powrotem- a gdybym ja teraz zostawił Ewę, gdybym nagle stwierdził ,że chcę być z kimś innym.Podobałoby Ci się to?
Przełykam ślinę. Nie mam pojęcia co odpowiedzieć. Nigdy nie patrzałam na to w ten sposób. On zostawiłby Ewę? Moją Ewę? Nigdy bym na to nie pozwoliła. Wtedy na pewno wyparłabym się brata.
-To coś innego- prycham.
-Dlaczego?
-Bo Ty kochasz Ewę. I nigdy byś tego nie zrobił.
-Sven też kochał Melissę.
-Widocznie nie na tyle mocno. Pójdę już. Niepotrzebnie tutaj przyszłam.
-Czekaj- znów mnie przytrzymuje- jesteś z nim szczęśliwa?
-Jestem- patrzę mu prosto w oczy. Kłamię tak często, że sama wierzę w swoje kłamstwa.
-Więc to musi mi wystarczyć- przytula mnie do siebie. Sprawiając ,że kolejny raz w ostatnim czasie. Muszę siłą powstrzymywać swoje łzy.
-A co z Richardem?- Maćkowi , moja odpowiedź nie wystarcza. Nie spuszcza ze mnie wzroku. Jest wściekły.
-A co ma być?
-Od czterech lat nie myślałaś o nikim innym , tylko o nim. Mam teraz uwierzyć ,że to już koniec? Że tak po prostu jesteś szczęśliwa z innym?
-Możesz wierzyć w co chcesz.
-Znam Cię. I wiem kiedy kłamiesz.
-Widocznie nie znasz mnie aż tak dobrze jak myślałeś.
-Dosyć- Ewa staje pomiędzy nami przerywając bezsensowną kłótnie- jakie masz plany na najbliższe dni?
-Nie wiem. Chyba żadnych - uśmiecham się.
-Chciałam trochę pozwiedzać. Może masz ochotę? Fajnie by było mieć towarzystwo, a Ty nie będziesz się martwić, że na kogoś tutaj wpadniesz.
-Ale nie będziesz próbowała wpłynąć na moją decyzję?
-Ani słowa o facetach. Obiecuję.
-Kiedy ruszamy?- wybucham śmiechem. Kilka dni w jej towarzystwie , to coś czego potrzebuję.
-Z samego rana. Zabierz kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Bo nie zawsze wrócimy tutaj na noc.
Rozmawiamy jeszcze chwilę o nic nie znaczących sprawach. Omijając temat który ciągle wisi w powietrzu. Maciek prawie się nie odzywa. I w ogóle nie jestem zdziwiona, gdy podnosi się razem ze mną z zamiarem odprowadzenia mnie do sąsiedniego budynku.
-Czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłaś?- wybucha jak tylko wychodzimy. Nie czeka na moją odpowiedź i ciągnie dalej- Kamil i Ewa odchodzili od zmysłów. Nie wspomnę już o Twoich rodzicach.
-Przepraszam. Nie myślałam wtedy o tym.
-Bo Ty zawsze myślisz tylko o sobie.
-Nie mów tak.
-Ale to prawda. Zachowujesz się jak dzieciak który myśli,że wszystko mu się należy. Że to czego Ty chcesz jest najważniejsze. Zupełnie nie liczysz się z uczuciami innych.
-O co Ci chodzi? Dlaczego się mnie czepiasz?
-Bo nie podoba mi się co robisz ze swoim życiem.
-A może Ty po prostu jesteś zazdrosny?Może liczyłeś ,że gdy skończę z Richardem wybiorę Ciebie , a nie Svena.
-Niczego od Ciebie nie chcę. Myślałem, że to już sobie wyjaśniliśmy.
-Widocznie nie. Nawet Kamil to zaakceptował. A Ty masz jakiś pieprzony problem.
-Kamil nic Ci nie powie. Boi się ,że kolejny raz się od niego odsuniesz. Więc woli obchodzić się z Tobą jak z jajkiem. Nawet akceptując Twoje idiotyczne wybory.
-Właśnie moje wybory. Nie Twoje.Jestem teraz szczęśliwa- podnoszę głos, akcentując każde słowo.
-Dlaczego Ty ciągle kłamiesz?
-Naprawdę nie mam pojęcia o co Ci chodzi.
-Nawet teraz Lena. Czy jeszcze nie zauważyłaś,że kłamstwo nie prowadzi do niczego dobrego?
-Dlatego już nie kłamię. Jestem Leną. To chyba o to chodziło od samego początku.
-Naprawdę myślisz,że uwierzę w to,że jesteś szczęśliwa ze Svenem?
-Mówiłam już wierz w co chcesz. To nie moja sprawa.
-Dlaczego to robisz?
-Co?
-Niszczysz życie swoje, Svena, Richarda.
-Ja mam się całkiem dobrze. Sven jest dorosły i chyba wie co robi. A Richard? To już nie moja sprawa.
-On..
-Jeśli masz ochotę o nim rozmawiać, to może znajdź tą blondynkę z Zakopanego. Albo którąś kolejną z którą zapewne był w Willingen. Albo wiesz co rozglądnij się tutaj. Też na pewno jakąś znajdzie. Która może potem chętnie wypłacze Ci się w rękaw.
-Lena, on wcale..
-Dla mnie to skończony temat, Maciek. Jestem szczęśliwa ze Svenem.Czy chcesz tego czy nie.
-To dlaczego ciągle się kryjesz? Dlaczego nie pójdziesz teraz pogratulować Andreasowi medalu? W końcu się przyjaźnicie. Nawet nie pojawiłaś się dziś na trybunach. Byleby tylko go nie spotkać.
-Wydaje Ci się. Po prostu nie czułam się najlepiej.
-Tak? Więc w kibicowaniu w przyszłych zawodach nic Ci nie przeszkodzi. Mogę się Ciebie na nich spodziewać ?
-Oczywiście. Z całych sił będę ściskać za Was kciuki- uśmiecham się promiennie, znikając za drzwiami budynku.
-Przytul mnie mocno- szepczę wsuwając się pod kołdrę po wyjściu z pod prysznica. Rozmowa z Maćkiem i świadomość tego ,że Richard jest w tym samym budynku. Powodują ,że wszystkie wspomnienia powracają do mnie ze zdwojoną siłą.
-Coś się stało?
-Nie, po prostu teraz tego potrzebuję- kładę głowę na jego ramieniu, starając się wyrzucić wszystko ze swojej głowy- postanowiłam ,że pozwiedzam trochę z Ewą przez najbliższe dni. Mam nadzieję ,że nie masz nic przeciwko.
-No coś Ty. Przecież wiem jak bardzo za nią tęskniłaś- nie tylko za nią. Za kimś innym też. Niestety nie potrafię nic na to poradzić. Choćbym nie wiem jak mocno się starała. Ta tęsknota zżera mnie od środka. Z każdym kolejnym dniem jest większa. I obawiam się,że nigdy się nie zmniejszy.
Tydzień z Ewą. Raz w mniejszej , raz w większej miejscowości. Z aparatem w ręce. Bez zbędnych myśli. Bez problemów. Bez pytań i odpowiedzi. Odzyskuję względny spokój. Niestety ból i tęsknota pozostają. Ich chyba się nie pozbędę. Ale może nauczę się z nimi żyć. Nie, w moim wypadku nie ma może. Ja muszę nauczyć się z nimi żyć. Nie mam wyjścia.
-Mam nadzieję ,że czujesz się trochę lepiej- jest sobotnie popołudnie gdy zbliżamy się z Ewą do wioski olimpijskiej. Za kilka godzin odbędzie się konkurs na dużej skoczni.
-Wyjazd z Tobą dobrze mi zrobił- uśmiecham się, ostatnio robię to coraz częściej, taka dobra mina do złej gry.
-Mam nadzieję ,że wybierasz się dzisiaj na konkurs?
-Nie mam wyjścia. Obiecałam Maćkowi- choć jedyne na co mam ochotę to znów zamknąć się w pokoju.
-Kamil się ucieszy- wiem , tylko dlatego tam idę.
-Wpadniesz po mnie?
-Nie idziesz ze Svenem?
-Chcę iść z Tobą. No chyba że to jakiś problem.
-Nie wygłupiaj się. Będę po Ciebie za godzinę- całuje mnie w policzek, pod drzwiami budynku. A ja przemykam korytarzami jak złodziej. Byleby tylko na nikogo nie wpaść.
Mimo, że Lena pojawiła się w Korei. To właściwie, jakby jej tam nie było. Chowa się po kątach i tworzy swoje życie, oparte na pozorach i kłamstwach. Unika praktycznie wszystkich, bojąc się zmierzyć z rzeczywistością i swoimi problemami. Wmawia sobie i wszystkim dookoła, że jest szczęśliwa ze Svenem... 😓😖 Tęskniąc za Richardem. Naprawdę obrała sobie świetny sposób na życie...
OdpowiedzUsuńMaciek jako jedyny, wygarnął jej całą prawdę. Całkowicie ją przejrzał i w pełni popieram każde jego słowo. Szkoda tylko, że do Leny nadal nic nie dotarło. Brnie uparcie w swoje wymysły i nie chce nikogo słuchać. A gdy tylko ktoś rozpoczyna rozmowę o Richardzie od razu ucina temat. Udowadniając tym samym, że wcale sobie nie poradziła z ich rozstaniem.
Nawet ten tydzień, spędzony w większości tylko z Ewą nic nie zmienił. Dobrze, że przynajmniej ma zamiar pojawić się na następnych zawodach. Może to będzie jakiś przełomowy moment? Bo jak nie teraz to kiedy? Z każdym dniem ona, coraz bardziej zatraca się w swoich kłamstwach, beznadziejnym związku ze Svenem. Niedługo może być już po prosty za późno na jakąkolwiek naprawę tego wszystkiego.
Czekam na następny rodział, mając nadzieję że w końcu coś do niej dotrze i spróbuje uporządkować swoje życie. 😊
Lena wersja incoginito. Po co tam jechała skoro tylko się ukrywa? Dalej brnie w swoją własną i wymysloną głupotę. Nadal trzyma się Svena, jak małe dziecko matki. Nie tędy droga dziewczyno! Kiedy ona w końcu się obudzi i przestanie tłumic w sobie uczucia, którymi ciągle darzy Richarda?
OdpowiedzUsuńKamil na początku zły i było doskonale to widać, ale potem się wycofał. Faktycznie musiał nie chcieć psuć relacji z siostrą, które ostatnimi czasu się poprawiły. Tak jak wspomniał Maciek obchodzi się z nią jak z jajkiem.
Za to Maciek, nie bał się powiedzieć całej prawdy. Żałuję, że trochę bardziej jej nie nagadał, ale przynajmniej zmusił ją do wyjścia ze świata, który sobie wymyśliła. Kurcze, ja nie wiem jak to jest, że on zawsze umie dostrzec prawdę. Magia czy co? :D
Jestem w szoku, bo Ewie nie udało się nic zmienić, a ona też zawsze dawała sobie radę. Lena się jej słuchała, ale tym razem jest inaczej.
Nadal czekam aż Sven zniknie i będę to powtarzać w każdym komentarzu dopóki ten piiiiip dalej tu będzie. Dodatkowo wyczekuję pojawienia się Leny na zawodach. Czy to wtedy zniknie tchórz, w którego ostatnio się zmieniła?
Czekam,
N
Lenie włączył się chyba tryb incognito przez przypadek. Radziłabym jej nacisnąć na maleńki, czerwony krzyżyk. To będzie dla niej dobre rozwiązanie. Przyjechała na te zawody, miały jej pomóc w powrocie do normalnego życia bez ukrywania się, a tu takie cyrki. Powinna się wziąć w garść. A oczywiście pierwszym punktem na liście do wykonania powinno znaleźć się: kopnąć Svena w cztery litery i wykopać go ze swojego życia. Mimo to, że ostatnio jest bardzo opiekuńczy i gdyby nie fakt, że wcześniej był burakiem, to możnaby powiedzieć, że jest kochany. Nie zrobię tego jednak, bo był dupkiem.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Lena wyjechała na tą wycieczkę z Ewą. Z pewnością trochę ją to odprężyło. Dodatkowo zrobiła też to, co idzie jej najlepiej - uciekała przed problemami.
Miałam nadzieję, że Maćkowi uda się przemówić Lenie do rozsądku. To chyba jedyna osoba, której może się to udać. Ewa jest bardziej tą od pocieszania i organizowania czasu do zapominania, a Kamil nic nie powie z obawy.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Oby w końcu coś się wyjaśniło. Dużo weny! ;*