41
Richard
Bawi się z Kamilem i resztą. Ciągle się śmiejąc. Kompletnie nie zwraca na mnie uwagi. Jakby nigdy nic między nami się nie wydarzyło. Zresztą czego mogłem się po niej spodziewać. Ona jest pozbawiona wszelkich uczuć. Bez mrugnięcia okiem rozbiła małżeństwo Svena. Nie zważając na nic. Nic się dla niej nie liczy. Nie patrzy na uczucia innych myśląc tylko o sobie.
Siedzę z Markusem przy barze, kończąc kolejne już dzisiaj piwo. Andreas bierze ją za rękę i prowadzi do swojego stolika. No tak. Jemu nie przeszkadza kim ona jest naprawdę. W sumie co to za różnica. Gdy chce się z nią tylko wylądować w łóżku. W życiu nie uwierzę w tę ich dziwną przyjaźń.
-Może jednak powinieneś z nią pogadać? - wyraźnie rozbawiony Markus przerywa moje myśli. Patrzę na niego zdziwiony. Przecież on jako jedyny nie dał się jej okręcić w okół palca.
-I Ty to mówisz?
-Bo to zaczyna być nudne- wybucha śmiechem- zdecyduj się w końcu. Albo do niej wracasz. Albo zostaw to w końcu za sobą.
-Co Ty byś zrobił na moim miejscu?
-Nie mam pojęcia. Nie jestem na Twoim miejscu.
Nie ma to jak konkretna odpowiedź kumpla z drużyny. Naprawdę rozwiał tym wszystkie moje wątpliwości.
-Może odpowiedz sobie na jedne pytanie- odzywa się po chwili- zależy Ci na niej?
Nie odpowiadam. Co z tego,że mi zależy. Jej nie zależy. I nic na to nie potrafię poradzić. Spoglądam na nią jak ubiera bluzę Andreasa i wychodzi.
-Dobra, kończ to piwo i idź za nią. I zdecydujcie w końcu czego chcecie.
Siedzę z Markusem przy barze, kończąc kolejne już dzisiaj piwo. Andreas bierze ją za rękę i prowadzi do swojego stolika. No tak. Jemu nie przeszkadza kim ona jest naprawdę. W sumie co to za różnica. Gdy chce się z nią tylko wylądować w łóżku. W życiu nie uwierzę w tę ich dziwną przyjaźń.
-Może jednak powinieneś z nią pogadać? - wyraźnie rozbawiony Markus przerywa moje myśli. Patrzę na niego zdziwiony. Przecież on jako jedyny nie dał się jej okręcić w okół palca.
-I Ty to mówisz?
-Bo to zaczyna być nudne- wybucha śmiechem- zdecyduj się w końcu. Albo do niej wracasz. Albo zostaw to w końcu za sobą.
-Co Ty byś zrobił na moim miejscu?
-Nie mam pojęcia. Nie jestem na Twoim miejscu.
Nie ma to jak konkretna odpowiedź kumpla z drużyny. Naprawdę rozwiał tym wszystkie moje wątpliwości.
-Może odpowiedz sobie na jedne pytanie- odzywa się po chwili- zależy Ci na niej?
Nie odpowiadam. Co z tego,że mi zależy. Jej nie zależy. I nic na to nie potrafię poradzić. Spoglądam na nią jak ubiera bluzę Andreasa i wychodzi.
-Dobra, kończ to piwo i idź za nią. I zdecydujcie w końcu czego chcecie.
W sumie ma rację to chyba jedyna okazja do rozmowy z nią kiedy jest sama. Rano już pewno będzie ze Svenem. Albo Ewą. Z którą ostatnio też nie jest mi po drodze. Dochodzę do niej gdy wraca już do środka. Czuję od niej papierosy. Nie miałem pojęcia,że pali. Ale w sumie wielu rzeczy pewno o niej nie wiem.
Chwytam ją za rękę, odwraca się gwałtownie spoglądając mi w oczy.
-Puść- próbuje się wyswobodzić . Nie mam ochoty jej na to pozwalać. Ciągnę ją w kierunku windy. W końcu wyszarpuje rękę , robię krok w jej kierunku nie spuszczając z niej oczu. Opiera się o ścianę. W jej oczach widzę złość. I wyraźną niechęć. Wypity alkohol i świadomość tego, że jest ze Svenem sprawia, że mówię całkiem co innego niż planowałem.
-I co jesteś z siebie zadowolona?- opieram ręce koło jej głowy.
-Nie będę teraz z Tobą rozmawiać- prycha, powodując u mnie jeszcze większą wściekłość.
-O to chodziło Ci od samego początku, prawda? Żebym cierpiał tak jak Ty wtedy.
-Szkoda , że mi się nie udało- syczy przez zaciśnięte zęby.
-Żeby Ci się udało, musiałoby mi choć trochę na Tobie zależeć- nigdy nie dam jej tej satysfakcji. Niech nie myśli , że mi na niej zależy. Że cholernie mi jej brakuje. Że nie potrafię bez niej normalnie funkcjonować.
-Nienawidzę Cię. Żałuję tego ,że w ogóle stanąłeś na mojej drodze- jej słowa są gorsze niż uderzenie. Nie wiedziałem ,że można tak mocno kochać kogoś i nienawidzić równocześnie. Odsuwa się od ściany. Próbuje mnie wyminąć. Chwytam ją mocno przyciągając do siebie.
-A ja nie- odzywam się po chwili wybuchając śmiechem- przynajmniej nieźle się z Tobą zabawiłem. Takie naiwne gówniary jak Ty tylko do tego się nadają.
Jej ręka na moim policzku. Moje ręce przytrzymujące ją z całej siły. Jej usta na moich. Pocałunki wyrażające całkiem co innego niż słowa które padły przed chwilą. Nie jestem w stanie się od niej odsunąć. Wchodzimy do windy ciągle się całując. Moje ręce wsuwają się pod jej sukienkę, błądząc po jej ciele. Łzy zaczynają spływać po jej twarzy. Coś do mnie mówi. Nie jestem w stanie skupić się na jej słowach. Oplata moją szyję rękami. Przywiera do mnie całym ciałem. Jej zapach miesza się z zapachem alkoholu. Kręci mi się w głowie. Nie potrafię w tej chwili myśleć racjonalnie. Nic się nie liczy. Tylko to , że znów mam ją przy sobie. Odsuwam ją od siebie z trudem , szukając klucza . Odwraca się gwałtownie i zbiega po słowach. Wołam ją , ale nie reaguje. W mojej głowie panuje zupełny mętlik. I nie jest on spowodowany alkoholem. Zupełnie nie wiem co mam myśleć o tym co wydarzyło się przed chwilą.
Chwytam ją za rękę, odwraca się gwałtownie spoglądając mi w oczy.
-Puść- próbuje się wyswobodzić . Nie mam ochoty jej na to pozwalać. Ciągnę ją w kierunku windy. W końcu wyszarpuje rękę , robię krok w jej kierunku nie spuszczając z niej oczu. Opiera się o ścianę. W jej oczach widzę złość. I wyraźną niechęć. Wypity alkohol i świadomość tego, że jest ze Svenem sprawia, że mówię całkiem co innego niż planowałem.
-I co jesteś z siebie zadowolona?- opieram ręce koło jej głowy.
-Nie będę teraz z Tobą rozmawiać- prycha, powodując u mnie jeszcze większą wściekłość.
-O to chodziło Ci od samego początku, prawda? Żebym cierpiał tak jak Ty wtedy.
-Szkoda , że mi się nie udało- syczy przez zaciśnięte zęby.
-Żeby Ci się udało, musiałoby mi choć trochę na Tobie zależeć- nigdy nie dam jej tej satysfakcji. Niech nie myśli , że mi na niej zależy. Że cholernie mi jej brakuje. Że nie potrafię bez niej normalnie funkcjonować.
-Nienawidzę Cię. Żałuję tego ,że w ogóle stanąłeś na mojej drodze- jej słowa są gorsze niż uderzenie. Nie wiedziałem ,że można tak mocno kochać kogoś i nienawidzić równocześnie. Odsuwa się od ściany. Próbuje mnie wyminąć. Chwytam ją mocno przyciągając do siebie.
-A ja nie- odzywam się po chwili wybuchając śmiechem- przynajmniej nieźle się z Tobą zabawiłem. Takie naiwne gówniary jak Ty tylko do tego się nadają.
Jej ręka na moim policzku. Moje ręce przytrzymujące ją z całej siły. Jej usta na moich. Pocałunki wyrażające całkiem co innego niż słowa które padły przed chwilą. Nie jestem w stanie się od niej odsunąć. Wchodzimy do windy ciągle się całując. Moje ręce wsuwają się pod jej sukienkę, błądząc po jej ciele. Łzy zaczynają spływać po jej twarzy. Coś do mnie mówi. Nie jestem w stanie skupić się na jej słowach. Oplata moją szyję rękami. Przywiera do mnie całym ciałem. Jej zapach miesza się z zapachem alkoholu. Kręci mi się w głowie. Nie potrafię w tej chwili myśleć racjonalnie. Nic się nie liczy. Tylko to , że znów mam ją przy sobie. Odsuwam ją od siebie z trudem , szukając klucza . Odwraca się gwałtownie i zbiega po słowach. Wołam ją , ale nie reaguje. W mojej głowie panuje zupełny mętlik. I nie jest on spowodowany alkoholem. Zupełnie nie wiem co mam myśleć o tym co wydarzyło się przed chwilą.
Lena
Staję gwałtownie, spoglądając mu w oczy. Dotyk jego dłoni wypala mi dziurę w ręce. Chcę ją zabrać, ale przytrzymuje mnie z całej siły. Ciągnąc w kierunku windy.
-Puść- wyrywam się w końcu. Stoimy na przeciwko siebie nie spuszczając z siebie wzroku. Robi krok w moim kierunku , zmuszając do oparcia się o ścianę.
-I co jesteś z siebie zadowolona?- opiera ręce koło mojej głowy.
-Nie będę teraz z Tobą rozmawiać- wydaje mi się, że wypił więcej ode mnie. Cała ta rozmowa nie ma dzisiaj sensu i nie skończy się dobrze.
-O to chodziło Ci od samego początku, prawda? Żebym cierpiał tak jak Ty wtedy.
-Szkoda , że mi się nie udało- syczę przez zaciśnięte zęby. Nie wiedziałam ,że można tak mocno kochać kogoś i nienawidzić równocześnie.
-Żeby Ci się udało, musiałoby mi choć trochę na Tobie zależeć- mam wrażenie , że kolejny raz dostałam w twarz.
-Nienawidzę Cię. Żałuję tego ,że w ogóle stanąłeś na mojej drodze- jego twarz wykrzywia grymas bólu. A może wściekłości. Nie mam pojęcia. Chcę stąd odejść. Przyciąga mnie do siebie.
-A ja nie- odzywa się po chwili wybuchając śmiechem- przynajmniej nieźle się z Tobą zabawiłem. Takie naiwne gówniary jak Ty tylko do tego się nadają.
Łzy piekące pod powiekami. Moja ręka na jego policzku. Jego ręce przytrzymujące mnie z całej siły. I jego usta na moich. Pocałunki coraz zachłanniejsze. Nie potrafię tego przerwać. Nie jestem w stanie. Drzwi windy otwierają się. Ktoś przechodzi obok. Ciągle się całując wchodzimy do środka. Rozsuwa zamek mojej bluzy. Jego ręce podciągają moją sukienkę. Wpychając się pod nią. Łzy zaczynają całą siłą spływać po moich policzkach. Wspomnienia wracają. Zakopane. Wysoka blondynka. Próbuję się odsunąć.
-Puść. Zostaw mnie w spokoju- szepczę pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Nie chcę kolejny raz oddać mu wszystkiego. Brunet nie reaguje. Całuje mnie coraz gwałtowniej. Sprawiając ,że wspomnienia na chwilę odpływają. Zapominam o wszystkim. Na krótki moment. Oplatam jego szyję rękami. Wychodzimy na korytarz. Stajemy pod jakimś pokojem. Odsuwa mnie szukając klucza w kieszeni. To wystarcza. Nie chcę znów być kolejną. Nie pozwolę mu na to. Odwracam się gwałtownie biegnąc w kierunku schodów. Słyszę jego głos za plecami. Nie zatrzymuję się. Zbiegam przeskakując po dwa stopnie naraz. Chcę uciec jak najdalej stąd. Niestety tutaj nie mam gdzie. Staję przed budynkiem, wybierając numer Ewy. Nie mogę zostać teraz sama.
-Puść- wyrywam się w końcu. Stoimy na przeciwko siebie nie spuszczając z siebie wzroku. Robi krok w moim kierunku , zmuszając do oparcia się o ścianę.
-I co jesteś z siebie zadowolona?- opiera ręce koło mojej głowy.
-Nie będę teraz z Tobą rozmawiać- wydaje mi się, że wypił więcej ode mnie. Cała ta rozmowa nie ma dzisiaj sensu i nie skończy się dobrze.
-O to chodziło Ci od samego początku, prawda? Żebym cierpiał tak jak Ty wtedy.
-Szkoda , że mi się nie udało- syczę przez zaciśnięte zęby. Nie wiedziałam ,że można tak mocno kochać kogoś i nienawidzić równocześnie.
-Żeby Ci się udało, musiałoby mi choć trochę na Tobie zależeć- mam wrażenie , że kolejny raz dostałam w twarz.
-Nienawidzę Cię. Żałuję tego ,że w ogóle stanąłeś na mojej drodze- jego twarz wykrzywia grymas bólu. A może wściekłości. Nie mam pojęcia. Chcę stąd odejść. Przyciąga mnie do siebie.
-A ja nie- odzywa się po chwili wybuchając śmiechem- przynajmniej nieźle się z Tobą zabawiłem. Takie naiwne gówniary jak Ty tylko do tego się nadają.
Łzy piekące pod powiekami. Moja ręka na jego policzku. Jego ręce przytrzymujące mnie z całej siły. I jego usta na moich. Pocałunki coraz zachłanniejsze. Nie potrafię tego przerwać. Nie jestem w stanie. Drzwi windy otwierają się. Ktoś przechodzi obok. Ciągle się całując wchodzimy do środka. Rozsuwa zamek mojej bluzy. Jego ręce podciągają moją sukienkę. Wpychając się pod nią. Łzy zaczynają całą siłą spływać po moich policzkach. Wspomnienia wracają. Zakopane. Wysoka blondynka. Próbuję się odsunąć.
-Puść. Zostaw mnie w spokoju- szepczę pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Nie chcę kolejny raz oddać mu wszystkiego. Brunet nie reaguje. Całuje mnie coraz gwałtowniej. Sprawiając ,że wspomnienia na chwilę odpływają. Zapominam o wszystkim. Na krótki moment. Oplatam jego szyję rękami. Wychodzimy na korytarz. Stajemy pod jakimś pokojem. Odsuwa mnie szukając klucza w kieszeni. To wystarcza. Nie chcę znów być kolejną. Nie pozwolę mu na to. Odwracam się gwałtownie biegnąc w kierunku schodów. Słyszę jego głos za plecami. Nie zatrzymuję się. Zbiegam przeskakując po dwa stopnie naraz. Chcę uciec jak najdalej stąd. Niestety tutaj nie mam gdzie. Staję przed budynkiem, wybierając numer Ewy. Nie mogę zostać teraz sama.
Stoję na zewnątrz trzęsąc się z zimna. Łzy razem z tuszem spływają po mojej twarzy powodując zapewne koszmarny widok. Odpalam jednego papierosa od drugiego byleby tylko się uspokoić. Nie mam pojęcia dlaczego dzisiaj to nie działa. Moim ciałem wciąż wstrząsa szloch gdy Ewa z Maćkiem zjawia się obok.
-Jezu Lena co Ci się stało?
-Richard....- przerywam. Nie jestem w stanie wydusić z siebie ani słowa.
-Co Richard? Co on Ci zrobił?- Maciek mierzy mnie od góry do dołu.
-On próbował...
-Lena proszę uspokój się- Ewa chwyta mnie w ramiona. Trwamy tak dłuższą chwilę, przez którą pomału się uspakajam.
-Co on Ci zrobił?- powtarza Maciek zaciskając nerwowo pięści.
Podnoszę głowę. Patrzę mu w oczy. Widzę w nich wściekłość . Czy oni naprawdę myślą ,że on mi coś zrobił? A gdyby tak , nie wyprowadzić ich z błędu. Wystarczyłoby jedno zdanie. I już nigdy by się do mnie nie zbliżył. Już nigdy nie miałby okazji zabawić się z naiwną gówniarą. Jak on mógł w ogóle powiedzieć coś takiego? Potrząsam głową. Nie, do czegoś takiego nawet ja nie jestem zdolna. A może jestem ? Mogłabym w końcu zacząć wszystko od nowa. Nie , nie mogę. Nie potrafię . Nawet on na to nie zasługuje. Mimo , że tak bardzo nienawidzę go w tym momencie.
- Lena, powiedz coś w końcu- potrząsa mną Ewa.
- On ..- znów przerywam, jedno słowo wystarczy i wszystko się skończy. Da mi spokój. Jednak nie potrafię - zaczął mnie całować. I ja znowu chciałam zrobić dla niego wszystko. W jednej chwili znów zburzył wszystko co udało mi poskładać.
Maciek patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i wybucha śmiechem. Ewa szturcha go w ramię próbując uspokoić.
- I o co Ty płaczesz ? Bo Cię pocałował ? I co? Niczego nadal nie zrozumiałaś? Niczego Ci ten pocałunek nie uświadomił?
-Uświadomił- łzy zostają zastąpione złością- że on nadal chce mnie tylko przelecieć.
-Myślałem że zmądrzałaś. Że wydoroślałaś. Ale nie. Ty po prostu jesteś...
-Nie kończ- przerywam mu i odwracam się w kierunku Ewy - pójdę już do siebie.
-Jezu Lena co Ci się stało?
-Richard....- przerywam. Nie jestem w stanie wydusić z siebie ani słowa.
-Co Richard? Co on Ci zrobił?- Maciek mierzy mnie od góry do dołu.
-On próbował...
-Lena proszę uspokój się- Ewa chwyta mnie w ramiona. Trwamy tak dłuższą chwilę, przez którą pomału się uspakajam.
-Co on Ci zrobił?- powtarza Maciek zaciskając nerwowo pięści.
Podnoszę głowę. Patrzę mu w oczy. Widzę w nich wściekłość . Czy oni naprawdę myślą ,że on mi coś zrobił? A gdyby tak , nie wyprowadzić ich z błędu. Wystarczyłoby jedno zdanie. I już nigdy by się do mnie nie zbliżył. Już nigdy nie miałby okazji zabawić się z naiwną gówniarą. Jak on mógł w ogóle powiedzieć coś takiego? Potrząsam głową. Nie, do czegoś takiego nawet ja nie jestem zdolna. A może jestem ? Mogłabym w końcu zacząć wszystko od nowa. Nie , nie mogę. Nie potrafię . Nawet on na to nie zasługuje. Mimo , że tak bardzo nienawidzę go w tym momencie.
- Lena, powiedz coś w końcu- potrząsa mną Ewa.
- On ..- znów przerywam, jedno słowo wystarczy i wszystko się skończy. Da mi spokój. Jednak nie potrafię - zaczął mnie całować. I ja znowu chciałam zrobić dla niego wszystko. W jednej chwili znów zburzył wszystko co udało mi poskładać.
Maciek patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i wybucha śmiechem. Ewa szturcha go w ramię próbując uspokoić.
- I o co Ty płaczesz ? Bo Cię pocałował ? I co? Niczego nadal nie zrozumiałaś? Niczego Ci ten pocałunek nie uświadomił?
-Uświadomił- łzy zostają zastąpione złością- że on nadal chce mnie tylko przelecieć.
-Myślałem że zmądrzałaś. Że wydoroślałaś. Ale nie. Ty po prostu jesteś...
-Nie kończ- przerywam mu i odwracam się w kierunku Ewy - pójdę już do siebie.
-Stój. Przestań w końcu uciekać - Maciek łapie mnie za rękę- ja kompletnie Cię nie rozumiem. Dlaczego nie przeszkadza Ci ten sam układ ze Svenem? On też chce Cię tylko przelecieć. A jakoś zgadzasz się na to bez słowa. Niszcząc przy okazji życie innych.
-Zamknij się.
-Dlaczego? Przecież to prawda. Sven może, Richard nie?
-On mnie kocha.
-Kocha Cię? - Maciek znów wybucha śmiechem- przestań się oszukiwać. On Cię wykorzystuje.
-On mnie kocha.
-Kocha Cię? - Maciek znów wybucha śmiechem- przestań się oszukiwać. On Cię wykorzystuje.
-On był przy mnie gdy tego potrzebowałam - przecież to ja ciągle wykorzystuję jego.
-A kto miał być? Nas wolałaś okłamać. Wciskając jakieś głodne kawałki ,że nie zrobisz niczego głupiego.
-Nie planowałam tego.
-Akurat. Myślałaś o tym od samego początku kłamiąc nas prosto w oczy.
-Maciek..- Ewa próbuje to przerwać.
-Co Maciek? Przecież to prawda. Ona ciągle kłamie. Czasem mam wrażenie ,że Richard ma rację. Że zabawiła się jego kosztem tak naprawdę nic do niego nie czując - odwraca się i znika za drzwiami.
-On tak nie myśli, Lena.
-Niech sobie myśli co chce. Nie interesuje mnie to.
-Lena..
-Żałuję ,że w ogóle się tutaj pojawiłam. Nie powinno mnie tutaj być.
-Chodź. Zostajesz dzisiaj u mnie. Kolejny raz nie pozwolę Ci zniknąć bez słowa.
-To naprawdę niepotrzebne. Nie zamierzam stąd zwiać. Chcę wrócić do łóżka. Do Svena.
-A ja chcę mieć Cię dzisiaj koło siebie. Chyba to nie aż taki problem?- uśmiecha się- Sven się nie obrazi. Wyślij mu tylko wiadomość , żeby się nie zamartwiał za bardzo.
Ciągnie mnie za rękę do środka budynku. Idę za nią już nie protestując. W sumie cieszę się na kolejne godziny w jej towarzystwie. Bo cholera wie co wpadłoby mi do głowy w trakcie samotnej drogi do swojego pokoju.
-Chodź. Zostajesz dzisiaj u mnie. Kolejny raz nie pozwolę Ci zniknąć bez słowa.
-To naprawdę niepotrzebne. Nie zamierzam stąd zwiać. Chcę wrócić do łóżka. Do Svena.
-A ja chcę mieć Cię dzisiaj koło siebie. Chyba to nie aż taki problem?- uśmiecha się- Sven się nie obrazi. Wyślij mu tylko wiadomość , żeby się nie zamartwiał za bardzo.
Ciągnie mnie za rękę do środka budynku. Idę za nią już nie protestując. W sumie cieszę się na kolejne godziny w jej towarzystwie. Bo cholera wie co wpadłoby mi do głowy w trakcie samotnej drogi do swojego pokoju.
Na początku bardzo, ale to bardzo chcę cię przeprosić za to, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów. Wszystkie przeczytałam, ale ostatnio mam straszne urwanie głowy i po prostu nie nadążam za twoim tempem pisania. Naprawdę, jest ono imponujące.
OdpowiedzUsuńAle przejdę do powyższego rozdziału. Jestem zaskoczona zachowaniem Richarda. Miałam nadzieję, że mimo wszystko lepiej zna Lenę. Jak on może zarzucać jej, że jest bezduszna, bezuczuciowa i w ogóle, że po prostu wszystkimi się bawi. To okrutne! Mam nadzieję, że chłopak szybko pójdzie po rozum do głowy, bo jego zachowanie zrobiło się irytujące. Zresztą, co on sobie wyobrażał całując Lenę? Co chciał w ten sposób osiągnąć? Nie rozumiem tego.
Lena naprawdę powinna zadać sobie pytanie, czego tak naprawdę potrzebuje. Rozumiem, że próbuje ułożyć sobie życie z Svenem, ale to chyba nie to. Maciek ma rację, choć według mnie trochę przesadził. Dobrze, że obok była Ewa. Mam nadzieję, że z jej pomocą Lena dojdzie do siebie i wszystko skończy się dobrze.
Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Po przeczytaniu tego rozdziału, musiałam najpierw ochłonąć. Aby móc w ogóle, zabrać się za skomentowanie.
OdpowiedzUsuńCo tu się znowu stało? 🙀
To nie tak miało być!
Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam.
Powoli zaczynam się naprawdę bać, jak to wszystko się tutaj skończy.
Bo zamiast się układać, to wszystko doszczętnie się rozpada... 😔😳
Nie wiem, kto mnie bardziej wkurzył Lena, czy Richard. Obydwojgu coś bym najchętniej zrobiła...
Jacy oni są uparci i ślepi!
Ta rozmowa między nimi, była okropna. Nie dość, że nic z niej nie wynikło, bo usłyszeli od siebie wyłącznie same kłamstwa. W które oczywiście nawinie uwierzyli.
To po czymś takim, zapewne znowu zaczną się unikać. Przekonani, że nigdy nic dla siebie nie znaczyli... W sumie może byłoby lepiej, gdyby ona w ogóle się nie odbyła. To nie był, ani najbardziej fortunny moment, ani oni nie byli w odpowiednim do tego stanie. Obydwoje pod znacznym wpływem alkoholu. Który też swoje dołożył. I wszystko tylko skomplikował jeszcze bardziej.
Dorośli, a zachowują się, jak dzieci... Bezgranicznie się kochają, ale nie potrafią się ze sobą absolutnie porozumieć.
Po tych raniących słowach, które od siebie usłyszeli. Jakoś nie widzę, że ich powrót do siebie w najbliższej przyszłości, jest w ogóle możliwy.
Richard coś ty odwalił? Strasznie się na nim zawiodłam. Nie spodziewałam się, że tak po chamsku się zachowa. Bez komentarza...
Rozmowa Leny z Ewą i Maćkiem. Była bardzo emocjonalna. Ale Maciek powiedział całą prawdę. Może w dość ostrych słowach, ale miał rację. Zachowanie Leny jest egoistyczne i lekkomyślne. Wcale się nie dziwię, że puściły mu w końcu nerwy. Bo ile można znosić jej wybryki i głaskać po głowie. Akceptując każdy jej absurdalny pomysł.
A już jej myśl, żeby zasugerować im, że Richard chciał coś zrobić wbrew jej woli, aby mieć z nim święty spokój. Było na maksa słabe... Dobrze, że w ostaniej chwili się opamiętała.
Bo zrobiłaby coś niewybaczalnego.
Jej zachowanie naprawdę zaczyna się robić lekko irytujące. Starałam się ją zawsze rozumieć, ale teraz zdecydowanie przegina.
Zaszła w niej bardzo negatywna zmiana.
Sama nie radzi sobie z własnymi problemami, ale nie daje choćby możliwości sobie pomóc.
Nawet Ewa nie ma już na nią takiego wpływu, jak kiedyś.
Jak zawsze czekam na następny rodział z niecierpliwością. 😊
Dzisiaj komentuję trzecia, ale słabo. Musze się lepiej postarać następnym razem :/
OdpowiedzUsuńBrawo Maciek! Ale on mnie ostatnio zaskakuje. Z każdym rozdziałem jeszcze bardziej. Gość się tak wycwanił, że obecnie jest moim ulubieńcem <3 W dzisiejszym komentarzu muszę użyć kilku przekleństw i musisz mi to wybaczyć, bo tylko one oddadzą moje emocje, po przeczytaniu. Otóż Maciek nie pierdoli się z Leną, tak jak reszta. Mówi jej całą prawdę, którą dostrzega. I za to go kocham! Konkretnie ją cisnął aż się Ewa przeraziła, ale bardzo dobrze!!! Niech przemówi tej Lenie do tego pustego łba XD
Ewa nadal słabo, jak na nią. Maciek bije ją na głowę. Według mnie powinna zrezygnować z przyjaciółki, która wszystko rozumie. Zdecydowanie lepsza byłaby taka, która umie powiedzieć prawdę :D
Ej dobra, co się odjebało z Leną i Richardem. Najpierw kłótnia, potem było gorąco, że aż się przestraszyłam i ucieszyłam hahaha. Myślę sobie, ale fajnie się ta kłótnia skończy, ale nie wszystko się przerwało i było takie jedno wielkie zamieszanie, bo już myślałam, że Lena powie, że Richard chciał ją zgwałcić. Swoją drogą ona ma już zrytą psychikę bo babka się popłakała, że ją pocałował XDDD powinna się cieszyc! Dobrze tam ją Maciek za to beształ hahaha
Ogólnie Richard to dla mnie obecnie jeden wielki pytajnik. Nie mogę się do niego ustosunkować. Gość myśli tyle różnych rzeczy na raz, że czasami bardziej przypomina mi kobietę. Nich to weźmie na męską łopatologie i wyzna Lenie prawdę, a nie jakieś podchody, żeby myślała coś innego. Nie tędy droga chłopie, bo w tym tempie tylko ją stracisz.
Cóż nadal proszę o zlikwidowania Svena tak dosadnie. Ostatnio pojawia się tylko jego imię, ale ono nadal mnie irytuje :) niech wgl to słowo zniknie, to wtedy się ucieszę :) Cóż czekamy na ciąg dalszy dramy Richard- Lena. Ciekawe co tym razem wymyślą. Może w końcu przestaną być ślepi i dostrzegą uczucie? Kto wie, kto wie...Chyba tylko Ty :D
Pozdrawiam,
N
A ja jak zawsze ostatnia? :( Smuteczek.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdziału...
No w końcu znalazł się ktoś, kto nie głaszcze Leny po głowie, tylko mówi jej prawdę. Dziewczyna już powoli sama nie wie, czego tak naprawdę chce. Wkręcenie Richarda w gwałt było akurat bardzo słabe i dobrze, że w porę się opamiętała. Mogłaby mu narobić sporych kłopotów. Jego kariera napewno by po czymś takim solidnie ucierpiała, a przecież tego by Lena nie chciała.
Ja się cały czas zastanawiam, co tu się w ogóle odjaniepawliło... Ja tu myślałam, że na spokojnie porozmawiają, wyjaśnię sobie wszystko, a tu? Takie słowa? Tak w rzeczywistości to same kłamstwa. Mówili tak tylko po to, by zranić drugą osobę. Po co im to? Co im to dało? Sama już nie wiem, kogo bardziej chciałabym puknąć w łeb. Richard zachował się skandalicznie i Lena również. Cały czas jednak im kibicuję i czekam aż nareszcie do siebie wrócą.
Dołączam się do Natoli... Takzs proszę o zlikwidowanie trwale Svena.
Przyznam szczerze, że wolałabym, żeby Lena nie szła z Ewą. Chyba wolałabym, żeby przyszły jej do głowy jakieś głupoty. Tylko nie takie, jak ostatnim razem. Żaden Sven!
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, bo może coś się jednak naprawi. Dużo weny! ;*